niedziela, 6 sierpnia 2017

Inscenizacja bitwy pod Świecinem, 05.08.2017


Inscenizacja, która corocznie odbywa się w miejscowości Świecino przyciąga wielu widzów. Poza obejrzeniem historycznego spektaklu goście mogą zwiedzić osadę rycerską oraz zaznajomić się z XV wiecznym uzbrojeniem.

W 1462 roku miała miejsce bitwa, która zadecydowała o losach wojny trzynastoletniej. Stoczyły ją wojska polskie pod wodzą Piotra Dunina z rycerzami krzyżackimi dowodzonymi przez Fritza von Ravenecka. Dowódca wojsk krzyżackich poniósł klęskę i poległ na polu bitwy, a jego ciało pochowano w klasztorze w Żarnowcu.

Pasjonaci historii i okoliczne bractwa rycerskie dbają o to, aby pamięć o tej bitwie nie zaginęła i regularnie odtwarzają dla Państwa przebieg tego wydarzenia. Taka forma przekazywania wiedzy zdecydowanie bardziej zapada w pamięć zarówno młodszym jak i starszym widzom.

 źródło: http://wladek.pl/atrakcje-inscenizacja_bitwy_pod_swiecinem-54.html


Pod wsią Świecino, należącą do żarnowieckiego panien cysterek klasztoru, między Jeziorem Świecińskim, czyli Dobrym, rzekami Rogoźnicą i Prądnicą a starą mogiłą pogańską zwaną Skarbową, między lasem, przy którym leży kamień Boża Stopka, a błotami niziny zwanymi Porosłe rozparł się obóz Polaków. Pod osłoną jazdy i taboru. Piotr Dunin okopał się mocno i postanowił drogo sprzedać swoje i rycerzy swych życie.

Skoro świt, ruszył się nieprzyjaciel z legowiska. Wyszedł całą potęgą z obwarowanego obozu na równinę, pragnąc długim i szerokim zastępem okrążyć Polaków, a potem wepchnąć ich w bagno i w morze. Na rozkazanie hetmańskie Paweł Jasiński wywiódł cichcem hufiec swych kawalerów poza rów obozowy. Ustawił ich z prawej strony na twardej ziemi ponad błotem. Rycerze wodze skrócili, niezwalczonym ramieniem ujęli łamane drzewa pod ramię i kolce nastawili przeciw bokom biegunów. Wódz pokazał im drogę, półkolem od polskiego obozu do krzyżackiego biegnącą. Na znak dany uderzyli...

Nie ostał się gruby napierśnik przed ostrzem spadającego topora. Zaciekły sztylet zdradzieckim popchnięciem przerzynał gardło lub kiszki. Szereg uderzał na szereg, rota przypadała na rotę, w furii miotając przekleństwa. Bitwa się rozpętała uparta, zaciekła, niezłomna. Dwa wojska mordowały się wzajem, wciąż stojąc w miejscu tym samym. Aż nie mogąc się zgoła pokonać i przemóc cofnęły się do swych obozów, w rowach  pod zasłoną palisad szukając chwili wytchnienia.

Stefan Żeromski, „Wiatr od Morza"