Inscenizacja, która corocznie odbywa się w
miejscowości Świecino przyciąga wielu widzów. Poza obejrzeniem
historycznego spektaklu goście mogą zwiedzić osadę rycerską oraz
zaznajomić się z XV wiecznym uzbrojeniem.
W 1462 roku miała miejsce bitwa, która zadecydowała o losach wojny trzynastoletniej. Stoczyły ją wojska polskie pod wodzą Piotra Dunina z rycerzami
krzyżackimi dowodzonymi przez Fritza von Ravenecka. Dowódca wojsk
krzyżackich poniósł klęskę i poległ na polu bitwy, a jego ciało
pochowano w klasztorze w Żarnowcu.
Pasjonaci historii i okoliczne bractwa rycerskie dbają o to, aby pamięć o tej bitwie nie zaginęła i regularnie odtwarzają dla Państwa przebieg tego wydarzenia. Taka forma przekazywania wiedzy zdecydowanie bardziej zapada w pamięć zarówno młodszym jak i starszym widzom.
Pasjonaci historii i okoliczne bractwa rycerskie dbają o to, aby pamięć o tej bitwie nie zaginęła i regularnie odtwarzają dla Państwa przebieg tego wydarzenia. Taka forma przekazywania wiedzy zdecydowanie bardziej zapada w pamięć zarówno młodszym jak i starszym widzom.
źródło: http://wladek.pl/atrakcje-inscenizacja_bitwy_pod_swiecinem-54.html
Pod wsią Świecino, należącą do
żarnowieckiego panien cysterek klasztoru, między Jeziorem Świecińskim,
czyli Dobrym, rzekami Rogoźnicą i Prądnicą a starą mogiłą pogańską zwaną
Skarbową, między lasem, przy którym leży kamień Boża Stopka, a błotami
niziny zwanymi Porosłe rozparł się obóz Polaków. Pod osłoną jazdy i
taboru. Piotr Dunin okopał się mocno i postanowił drogo sprzedać swoje i
rycerzy swych życie.
Skoro
świt, ruszył się nieprzyjaciel z legowiska. Wyszedł całą potęgą z
obwarowanego obozu na równinę, pragnąc długim i szerokim zastępem
okrążyć Polaków, a potem wepchnąć ich w bagno i w morze. Na rozkazanie
hetmańskie Paweł Jasiński wywiódł cichcem hufiec swych kawalerów poza
rów obozowy. Ustawił ich z prawej strony na twardej ziemi ponad błotem.
Rycerze wodze skrócili, niezwalczonym ramieniem ujęli łamane drzewa pod
ramię i kolce nastawili przeciw bokom biegunów. Wódz pokazał im drogę,
półkolem od polskiego obozu do krzyżackiego biegnącą. Na znak dany
uderzyli...
Nie ostał się
gruby napierśnik przed ostrzem spadającego topora. Zaciekły sztylet
zdradzieckim popchnięciem przerzynał gardło lub kiszki. Szereg uderzał
na szereg, rota przypadała na rotę, w furii miotając przekleństwa. Bitwa
się rozpętała uparta, zaciekła, niezłomna. Dwa wojska mordowały się
wzajem, wciąż stojąc w miejscu tym samym. Aż nie mogąc się zgoła pokonać
i przemóc cofnęły się do swych obozów, w rowach pod zasłoną palisad
szukając chwili wytchnienia.
Stefan Żeromski, „Wiatr od Morza"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz